UWAGA: PREMIERA!
O tym, jak pisać o cielesności i seksualności dla młodzieży, czy istnieje granica między baśnią i realizmem, no i czy z szukania przygód się wyrasta, mówi RADEK RAK.
AGLA. ALEF, Wydawnictwo Powergraph
Długo wyczekiwana nowa książka Radka Raka, laureata Nagrody Literackiej Nike 2020, to fantastyczna historia przygodowa, zarazem wnikliwa i wzruszająca powieść psychologiczna o dojrzewaniu i przemianie, o miłości i odkrywaniu swej cielesności, o zawiedzionych przyjaźniach, wykluczeniu i samotności.
Sofja Kluk mieszka na uniwersytecie w mieście, w którym panują dziewiętnastowieczne porządki społeczne, sklepy bławatne z ulicy Krokodyli sąsiadują z mrocznym Urzędem Bezpieczeństwa, rządzi tajemniczy Car, a zawodowi zabójcy cieszą się szacunkiem i zaufaniem. Podróż w poszukiwaniu zaginionego ojca okaże się dla Sofji pytaniem, czym tak naprawdę jest wolność.
Radek Rak pisze sugestywnymi obrazami, działającymi na wyobraźnię. Uwodzi czytelnika w zupełnie nowej literackiej zabawie – tajemnicami i mrokiem, intertekstualnością i zmysłowością swojej literatury, wdziękiem głównej bohaterki i jej bezkompromisową cielesnością, dowcipem języka. Kreuje oryginalną i hipnotyzującą rzeczywistość, łącząc ostry niczym fotografia realizm i okrutną baśń. To powieść odważna i niepodobna do żadnej innej.
Następnego ranka prosto po śniadaniu Sofja poszła do Chiary. Mieszkała ona wraz z rodzicami w najparadniejszych pokojach Collegium Clexianum, albowiem jej matka, Kora von Loewenstein, kierowała katedrą Gematrii i Numerologii Stosowanej. Chiara miała własnego goblina i nigdy nie jadała posiłków w refektarzu.
Sofja musiała poczekać pod drzwiami, aż przyjaciółka ubierze się, upudruje i zje śniadanie. Zajęło to bez mała godzinę; trwałoby zapewne znacznie krócej, ale Sofja podejrzewała, że matka Chiary nie uznała za stosowne poinformować córki o czekającym na nią gościu. Von Loewensteinowie nie lubili Sofji, uważając, że ma zły wpływ na Chiarę, w dodatku jako Mistrzowie Wysokiej Gnozy nie mieli w poważaniu przyrodników i otwarcie gardzili niepozornym doktorem Klukiem. W końcu jednak Chiara zorientowała się, że Sofja czeka pod drzwiami, i wpuściła ją do środka.
Pokój przyjaciółki był niewielki, dla ochrony przed chłodem obity wzorzystymi kilimami. Sofja usiadła na małym stołku bez oparcia, rzeźbionym w kształt skulonego starca; bardzo jej się podobał, mimo że trochę gniótł w tyłek.
– Co z twoim tatą? Wiadomo coś?
– Dostałam list. Ale nie od niego, tylko od raka. Możesz przeczytać, jeśli chcesz.
Chiara przeczytała list, raz i drugi. Sofja kręciła się niecierpliwie, bo przyjaciółka czytała wolniej niż ona.
– Pewnie lada dzień dostaniesz nową wiadomość. Listy ze wschodu zawsze idą z opóźnieniem. Może jakiś zaginął po drodze. Będzie dobrze, zobaczysz.
Sofja obróciła się w stronę okna, by nie dało się wyczytać niepokoju z jej twarzy. Na zewnątrz szary ranek ociekał deszczem.
– Był u mnie wczoraj profesor Bojan. Rozmawialiśmy o mnie.
– O tobie?
– Aha. O tym, co powinnam robić do czasu powrotu ojca. Zaproponował mi szkolenie u czarodziejki.
– Naprawdę uważasz, że możesz sobie na to pozwolić?
– Przecież nie ja płacę, tylko uczelnia.
– To trochę… egoistyczne podejście, wiesz? Uczelnia to my wszyscy. – Pajęczy cień niezadowolenia przemknął po twarzy panny von Loewenstein, ale Sofja zignorowała go. Dziewczęta znały się od lat, wystarczająco długo, by wiedzieć o swoich małych słabostkach.