O powojennej armii cieni, ożywającym nacjonalizmie i zamachu na współczesną Europę mówi powieściopisarka MAGDALENA PARYS.
Pyta Paulina Wilk.
Czyta Magdalena Czerwińska
Partner: Wydawnictwo Agora
Najnowsza powieść Magdaleny Parys, kontynuacja uhonorowanego Literacką Nagrodą Unii Europejskiej Magika.
Cztery lata po II wojnie światowej dwa tysiące niemieckich oficerów budowało w Niemczech armię złożoną z weteranów Wehrmachtu i Waffen-SS. Przygotowania do owego przedsięwzięcia podjęli bez mandatu od niemieckiego rządu, bez wiedzy parlamentu i z pominięciem alianckich państw okupacyjnych. W razie wojny armia miała się składać z czterdziestu tysięcy żołnierzy.
Na kanwie historii powojennej armii cieni pisarka tworzy thriller o współczesnym zamachu na Europę.
W berlińskiej katedrze zostają odnalezione zwłoki ukrzyżowanego księdza. Paramilitarne sprzysiężenie podpala imigranckie osiedle i czyha na życie wpływowych polityków. W poszczególnych landach rosną nastroje separatystyczne i odżywa toksyczny nacjonalizm. Na czyj młyn jest ta woda? Wyrachowanego Księcia, który pragnie przywrócić do życia Imperium Germanum? Działającego poza demokratyczną kontrolą kontrwywiadu? A może walczących o najwyższą władzę członków rządu?
W meandrach afery będą musieli się odnaleźć znani z Magika prezydent berlińskiej policji Tschapieski, dziennikarka Dagmara Bosch i komisarz Kowalski, a stawką jest nie tylko przyszłość państwa, ale również ich poplątane życie osobiste.
„To jest twój czas – mówili niepozorni mężczyźni z rurkami w nosie i na wózkach inwalidzkich, byli obersturmbannführerzy SS, późniejsi generałowie Republiki Federalnej Niemiec. Dzisiaj już tylko strzępy ludzi o wielkich wpływach i majątkach. U kresu życia Max nadawał sens ich istnieniu, usuwał gorycz z serc. Przepojeni wdzięcznością do losu, że się pojawił, robili przelewy, zapisywali mu fortuny. Łączyli siły. Max, długo oczekiwany Wybawca”.
Polska pisarka mieszkająca w Berlinie, autorka docenionych w Polsce i Europie powieści, w których splata wątki polskiej i niemieckiej historii.
Zadebiutowała w 2011 roku powieścią “Tunel”, okrzykniętą debiutem roku, wielokrotnie wznawianą. W 2015 roku została laureatką Europejskiej Nagrody Literackiej za powieść “Magik”, którą przetłumaczono na kilkanaście języków. W 2016 roku opublikowała „Białą Rikę”. Jej najnowsza powieść „Książę” jest drugim tomem trylogii berlińskiej, zapoczątkowanej powieścią „Magik”.
Urodziła się w Gdańsku, od dwunastego roku życia mieszka w Niemczech.
Emde usiadł przy stole i z wyraźną niechęcią spojrzał na gęsto zapisane kartki. Paul pamiętał, że nie znosi czytania długich tekstów. Wolał zwięzłe raporty. Najlepiej przekazywane ustnie. Włożył jednak okulary i patrzył na zdjęcia o ułamek sekundy za długo. Na pierwszym wisiał ukrzyżowany ksiądz, a na drugim widoczna była grupka żołnierzy wraz z jakimś ubranym na czarno facetem.
– Ci chłopcy podpalili osiedle w Berlinie – powiedział Paul.
Emde poprawił okulary i popatrzył na raporty. Z samych tytułów wynikało, że pieniądze, które niezależna partia w Bawarii otrzymała na kampanię wyborczą, pochodziły nie tylko ze składek, lecz przede wszystkim z majątków byłych żołnierzy Wehrmachtu. Kolejne twarze z krótką adnotacją, kim byli, co robili.
Paul patrzył na generała z przekonaniem, że za chwilę rozwiążą ten problem razem, że będzie jak za starych dobrych czasów. Emde przejechał nerwowo ręką po siwych, gęstych włosach. Milczał.
– To organizacja, której przewodzi niejaki Książę. Korzysta z twojego wojska – dodał Paul zachęcająco.
Generał jakby drgnął. Wpatrywał się jeszcze przez chwilę w zdjęcie z żołnierzami, wreszcie nabrał powietrza i całą uwagę przeniósł na swego rozmówcę.
– Książę zaplanował kolejną akcję terrorystyczną – powiedział Paul. – Nie wiem gdzie, nie wiem z kim i nie wiem co, ale wiem, że sytuacja jest niebezpieczna.
– Skąd…
– Wtyczka.
Generał się zastanawiał. Informacje od wtyczki to coś, czego nie mógł sprawdzić. Igła w stogu siana. Wtyczka – ktoś, o kogo nie mógł spytać.
– Co jeszcze? – rzucił Emde, zapinając i odpinając guzik wojskowego płaszcza. Jego
stary nawyk, nie oznaczał nic szczególnego. Poza jednym: że wciąż czuł się bardziej generałem niż ministrem. – Wiesz, kim jest Książę?
– Właśnie w tym problem, że nie – odparł Paul. – Myślałem, że ty mi powiesz.