UWAGA: PREMIERA!
Jak księżniczka została dziennikarką piszącą o wykluczonych i robotnicach. I jak, zamiast królową Polski, stała się królową wywiadów oraz celebrytką. Opowiada MAGDA MELNYK.
MEKSYK, MOJA MIŁOŚĆ. HISTORIA ELENY PONIATOWSKIEJ, Wydawnictwo OsnoVa
Wybitna meksykańska pisarka i reportażystka, wywodząca się z królewskiego rodu Poniatowskich, to żywa legenda. W Meksyku, gdzie spędziła większość życia, Elena Poniatowska stawiana jest w jednym rzędzie z Gabrielem Garcíą Márquezem, Mariem Vargasem Llosą i Carlosem Fuentesem, z którymi się przyjaźniła. W roku 2013 została uhonorowana za dorobek literacki Nagrodą Cervantesa, uznawaną za Nobla hiszpańskiego kręgu kulturowego. Goszcząc na dworze królewskim w Madrycie, zwróciła się do żony następcy tronu, Letizii: „Popatrz, jak śmiesznie. Ja urodziłam się księżniczką i zostałam dziennikarką, a ty byłaś dziennikarką i stałaś się księżniczką”.
Poniatowska rozpoczynała karierę w latach 50. XX w., kiedy jeszcze niewiele kobiet pracowało w zawodzie dziennikarskim, a cenzura w Meksyku blokowała tematy zaangażowane społecznie. Jej udało się to zmienić. Dziś kojarzona jest przede wszystkim z walką o prawa grup najbardziej narażonych na przemoc i wykluczenie: kobiety, ludność rdzenną, dzieci ulicy. Swoim przykładem utorowała drogę wielu meksykańskim pisarkom i dziennikarkom. Jej książki były wielokrotnie nagradzane, tłumaczone na różne języki, w tym na polski. Dużym uznaniem cieszyła się jej „Leonora” – książka poświęcona wieloletniej przyjaciółce pisarki, artystce surrealistce Leonorze Carrington.
Magda Melnyk odwiedziła Poniatowską w Meksyku i przez wiele tygodni towarzyszyła jej w codziennym życiu, nagrywając dziesiątki godzin rozmów. Powstała świetnie udokumentowana książka – pełna fascynujących faktów opowieść o życiu i rodzinie pisarki, a zarazem ciekawy portret XX-wiecznego Meksyku.
W 1953 roku nie było jeszcze sekcji B, a dziennikarze działu towarzyskiego skupiali się na doniesieniach z życia wyższych sfer stolicy. Elena w wywiadzie dla hiszpańskiego „El Mundo” wspomina: „W »Excélsiorze« zaczęłam pracę od wywiadów i relacji z wydarzeń towarzyskich. Kiedy za mąż wychodziła panna z dobrego domu, musiałam iść z notesem i odnotować, jaką miała sukienkę, rękawiczki, opisać bankiet… Trzeba było być niezwykle szczegółowym. W tamtym czasie używaliśmy atramentu, żeby retuszować fotografie i przykrywać nogi dziewcząt, które miały za krótkie spódniczki”. Wkrótce znakiem firmowym Poniatowskiej stały się na pozór banalne, wręcz dziecinne pytania, które rozbrajały rozmówcę, osłabiały jego czujność i nierzadko obnażały to, czego nie chciał odsłaniać. Z czasem przyjętą technikę opanowała do perfekcji, przyszpilając z niewinnym uśmiechem wielkich polityków, ekonomistów, myślicieli i pisarzy. Od początku intuicyjnie czuła, że nie chce pisać jak większość jej kolegów – lekkostrawnym żargonem. Zresztą do dziś powtarza: „ważne, żeby tekst nie był cegłą, nie zanudził, miał w sobie lekkość”. Dość szybko doszła do wniosku, że dobry wywiad musi zawierać trzy elementy: trafny opis rozmówcy, główną tezę oraz w miarę lekki i ciekawy charakter całości. Model się sprawdził: miała coraz liczniejszych wiernych czytelników. Jej nazwisko stało się rozpoznawalne nie tylko w stolicy, ale i w całym kraju, a ona dzięki kontaktom rodziny i rosnącej popularności powoli zyskiwała dostęp do ważnych osobistości i gwiazd.