O powieści, której bohater umarł więcej niż jeden raz i o tym, jak bardzo potrzebujemy dowiedzieć się, skąd przychodzimy, mówi prozaik JAKUB MAŁECKI. Rozmawia Magdalena Żakowska
Czyta Wojciech Chorąży
Partner: Wydawnictwo SQN
Nowa powieść Jakuba Małeckiego, autora głośnych książek, m. in. Dygotu, Rdzy i nominowanych do Nike Śladów. W księgarniach od 16 września 2020 r.
„Jestem błyszczącym, jasnym wężem i sunę przez poszycie.
Głęboko we mnie tkwi gorące miejsce, które pulsuje w rytm lasu. Kiedyś miałem twarz i imię.”
Przez błąd na bilecie kilkuletnie Satek wierzy, że autobus, którym jeździ do szkoły w Radziejowie, zahacza o tajemniczą krainę. To tam, jak podejrzewa chłopiec, zazwyczaj przebywa jego milczący, skryty dziadek.
Dwadzieścia lat później Saturnin mieszka w Warszawie, pracuje jako sprzedawca i trzyma się z dala od tajemniczych krain. Pewnego dnia dziadek znika i Saturnin musi wrócić w rodzinne strony. Wspólnie z matką rusza jego śladem i coraz głębiej zapuszcza się w przeszłość. To, co odkryje, zburzy jego świat.
Saturnin to intymna, choć skomponowana na wiele głosów opowieść, w której marzenia potrafią łamać kości, muzyka jest silniejsza niż wojna, a mama daje w nagrodę półtora kilograma słońca. Zmarli otrzymują tu głos, a prawdziwe postaci z życia autora doświadczają rzeczy, których nie dane im było zakosztować poza tą książką.
Pisarz, autor m.in. Dygotu, Rdzy, Nikt nie idzie. Był nominowany do Nagrody Literackiej Nike Za powieść Ślady, a także do Nagrody Literackiej Europy Środkowej „Angelus”, nagrody im. Stanisława Barańczaka. W 2017 roku został laureatem stypendium „Młoda Polska” Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Magazyn Literacki KSIĄŻKI uznał Horyzont Książką Roku 2019, za tę powieść otrzymał także nominację w kategorii Odkrycia Empiku 2019.
Na podstawie Horyzontu powstanie film. Za reżyserię produkcji będzie odpowiadał Bodo Kox, twórca filmów Człowiek z magicznym pudełkiem czy Dziewczyna z szafy.
Książki Jakuba Małeckiego tłumaczone są aktualnie na języki: niemiecki, rosyjski, niderlandzki, fiński, słoweński i hebrajski.
Jesienią 2020 r. ukaże się nowa powieść Jakuba Małeckiego pt. Saturnin.
Jestem błyszczącym, jasnym wężem i sunę przez poszycie. Głęboko we mnie tkwi gorące miejsce, które pulsuje, łub-łub, łub-łub, w rytm lasu. Kiedyś miałem twarz i imię, kiedyś umiałem grać na trąbce.
– Wrócisz, obiecuję – szepnęła mi, także kiedyś, moja siostra Irka, a ojciec w zamyśleniu stał tylko, gryząc wąsa.
Teraz jestem wężem, nie mam sióstr, braci, imienia ani twarzy, mam tylko to gorące miejsce w środku, które pali mnie i rozrywa: łub-łub, łub-łub, łub-łub. Pełznę dalej.
Coś szeleści w górze, daleko przede mną upada kilka drzew. Podążam w tamtą stronę. Trzaski stają się coraz głośniejsze, wokół mnie uderzają o ziemię grube konary, opada deszcz gałązek i liści. Unoszę łeb. Niebo jest ciemne, obrażone, na tle tego nieba wielka znajoma twarz.
Uśmiecha się do mnie ustami Saturnina, mruży Saturnina oczy. Spogląda gdzieś daleko. Przesuwa się między koronami drzew i unosi powoli długi srebrny przedmiot, który połyskuje w rytm mojego wnętrza: łub-łub.
Suniemy teraz wspólnie, ja tutaj, on tam, w górze, i jest mi znacznie raźniej, prawie nie czuję bólu. Gałązki i liście sypią się to tu, to tam, to nasz tajemny język, w którym Saturnin mówi do mnie, choć mu nie odpowiadam.
Czas nie istnieje, więc w tej samej chwili lub może za miesiąc dostrzegam wrogie oddziały, które nieopodal mnie maszerują w ciszy. Zatrzymuję się i unoszę łeb. Stukanie dzięcioła gdzieś w oddali. A może strzały. Rosa na rozpiętej między pniami pajęczynie. I ból.
Saturnin jest skupiony, pochyla się coraz niżej i niżej, bezszelestnie, aż w końcu gwałtownym ruchem opuszcza srebrną łyżkę, nabiera kilkunastu żołnierzy i wpycha ich sobie do ust. Niemcy skrzeczą, wyją w swoim kanciastym języku, którego nie chcę rozumieć. Kości trzaskają w zębach, pękają hełmy, czaszki i lufy karabinów. Krew spływa po brodzie uśmiechniętego Saturnina, a łyżka opada i nabiera, opada i nabiera znowu.