Jak dziennikarstwo, nazywane „czwartą władzą”, wygląda na co dzień z perspektywy osób, które weszły do profesji w XXI wieku – stuleciu dezinformacji i dyktatury kliknięć. Z czego powstaje papka informacyjna, kogo jeszcze stać na rzetelność i dlaczego kolejne pokolenia lgną do pracy w mediach, mówi Paulina Januszewska, autorka reportażu „Gównodziennikarstwo”.
NIEDZIELA, 23 CZERWCA, 16.00
BIG BOOK CAFE MDM
Spotkanie z transmisją on-line w You Tube!
Paulina Januszewska
Dziennikarka Krytyki Politycznej, wcześniej związana z „Newsweekiem”. Absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu „Dziennikarze dla klimatu”. Pisze o prawach kobiet, klimacie i nierównościach społecznych. Prowadzi ekofeministyczny podcast „Nie ma przyszłości bez równości”, w którym wraz z zapraszanymi gościniami udowadnia, że nie da się uratować planety, tkwiąc w patriarchacie.
Słyszą, że są beztalenciami, pracują zbyt wolno albo generują za mało kliknięć. Ale i tak z jakiegoś powodu nie tracą posad i dostają kolejne zwykle gówniane teksty do napisania. Ktoś musi w końcu generować treści – oczywiście na umowie o dzieło, bo w mediach etat to rzadkość. Ten ktoś usłyszał też kiedyś, że jest dobry w swoim fachu albo że ma wielki potencjał. Wierzy, bo przecież dostał robotę w redakcji poczytnego tygodnika albo telewizji i prostą instrukcję: przykładaj się i haruj, a wejdziesz kiedyś na sam szczyt. Mijają lata, a dziennikarze i dziennikarki wciąż tkwią na pierwszym piętrze – sfrustrowani, zajechani psychicznie, gardzący swoją pracą i wstydzący się niskich zarobków. Oto ich historie.